29 grudnia 2013

Szczotka do włosów Tangle Teezer, Salon Elite


fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 


Postanowiłyśmy zrobić dla Was naszą pierwszą wspólną recenzję. Przetestowałyśmy popularną szczotkę do włosów Tangle Teezer (TT).

TT jest dostępna w wielu wersjach oraz wariantach kolorystycznych:

1) wersja klasyczna (stara lub nowa): około 35-45zł 

2) wersja kompaktowa (mała, idealna do torebki): ok. 60 zł

3) Aqua Splash (szeroka, o dużej powierzchni): 50-55 zł

 Obie mamy kolor czarny (Midnight Black), model klasyczny, w nowej wersji.

Co obiecuje producent:

"Rewolucja w pielęgnacji włosów! Takiej szczotki jeszcze nie było! Dzięki zastosowaniu innowacyjnego kształtu ząbków ze specjalnego elastycznego tworzywa, szczotka działa niewiarygodnie delikatnie i skutecznie. Szczotka Tangle Teezer dostosowuje się do włosów, nie ciągnie splątanych kosmyków, czesze delikatnie i cicho zapewniając gładkie i lśniące włosy w mgnieniu oka. Codzienne szczotkowanie włosów szczotką Tangle Teezer wpływa na zwiększenie ich połysku!"
(źródło: www.tangle-teezer.pl)

fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 

Nowa wersja kultowej szczotki do włosów. Salon Elite ma nieco zmieniony kształt oraz i nieco większą powierzchnię czeszącą. Szczotka eliminuje sploty i węzły, minimalizując łamanie, rozdwajanie i uszkodzenia spowodowane złym traktowaniem. Jest to idealne rozwiązanie dla każdego rodzaju włosów. Zalecana jest dla niezdrowych, zniszczonych koloryzacją włosów, przedłużanych włosów, splątanych a także dla dzieci, które nie lubią uczucia `ciągnięcia` podczas rozczesywania.” (źródło: www.wizaz.pl)




Tangle Teezer Salon Elite Midnight Black

M. – włosy kręcone
A. – włosy proste


Ocena: 4/5




Ocena: 4/5
Ile czasu ją mam? około 1 roku 

Ile czasu ją mam? około 2 lat

Moje włosy: długość do łopatek, naturalnie kręcone z tendencją do puszenia się. Włosy czeszę tylko na mokro (z nałożoną odżywką), następnie spłukuję, układam palcami i pozwalam im wyschnąć. Jak zrobię inaczej, to na głowie robi mi się jeden wielki puch/siano.

Moje włosy: długie, gęste, proste, lekko wywijające się na końcach, z tendencją do plątania się – więc zawsze muszę użyć odżywki do spłukiwania. Czeszę po lekkim podsuszeniu suszarką i na sucho, również w ciągu dnia.

Moje oczekiwania: dokładne rozczesanie włosów bez szarpania i wyrywania, pozbycie się kołtunów, ważne jest też dla mnie porządne wykonanie szczotki (żeby nic się nie wyginało i nie odczepiało)

Moje oczekiwania: to „tylko” szczotka, więc oczekuję szybkiego, łatwego rozczesania włosów, zarówno na mokro jak i na sucho

Zalety:
- bardzo dobrze rozczesuje włosy
- włosy się nie elektryzują
- delikatna, rozczesywanie stało się bezbolesne
- TT sprawia, że na szczotce zostaje o wiele mniej włosów niż po szczotkowaniu zwykłą szczotką
- dodatkową zaletą jest możliwość wykonania sobie przyjemnego masażu głowy, pobudzenia krążenia i stymulacja włosów do wzrostu ;)
- mam ją rok i wygląda ciągle tak samo – jest bardzo trwała
- dużo wariantów kolorystycznych, fajny gadżet

Zalety:
- spełnia obietnice producenta: dobrze rozczesuje włosy, nie ciągnie, nie rani skóry głowy i sprawia, że włosy są gładkie
- higiena: łatwo z niej usunąć włosy po każdym myciu i umyć 

Wady:
- mogłaby mieć rączkę (niewygodnie się ją trzyma, zwłaszcza jak czeszę włosy na mokro i trzymam ją w mokrej ręce)
- wysoka cena (szczególnie za wersję kompaktową)
- nie zauważyłam „zminimalizowanego rozdwajania” włosów
- nie zapewnia gładkich i lśniących włosów w mgnieniu oka…przynajmniej moje się takie nie stają i nie stały nawet po rocznym czasie użytkowania szczotki
Wady:
- zbyt krótkie ząbki
- szczotka jest nieco za duża
- początkowe złudzenie, że „wyciąga” więcej włosów niż inne szczotki
- cena
- dostępność (strona producenta: www.tangle-teezer.pl, allegro)





Opinia i podsumowanie od M.:




Lubię tą szczotkę, ponieważ wyeliminowała mój problem ze splątanymi włosami
 i dzięki niej łatwiej mi je rozczesać.Co więcej stało się to bezbolesne.
Jednak producent obiecuje istne cuda i moim zdaniem TT jest trochę przereklamowana, bo takich cudów nie sprawia.
Przynajmniej na moich włosach.

fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 

Opinia i podsumowanie od A.:

Nie lubię już wracać do zwykłych szczotek - na moich prostych włosach TT się sprawdził, obietnice producenta zostały spełnione. Moje włosy są zawsze bardzo rozczochrane po spaniu i mają tendencję do „kołtunienia się” a dzięki tej szczotce mogę sobie z tym łatwo poradzić bez zbędnego ciągnięcia i niszczenia ich. Jedyne co chętnie zmieniłabym w TT to długość zębów (nie dochodzą do wszystkich warstw włosów) i kształt, który chociaż teoretycznie jest bardzo ergonomiczny, to jednak szczotka jest nieco za duża i wypada z ręki, niezależnie od tego czy złapię ją tak jak na zdjęciu, czy obrócę. Na moim zdjęciu również widać, że po prawie 2 latach codziennego używania ząbki szczotki są już nieco poodginane, ale dalej tak samo spełniają swoją funkcję. Zamierzam też kupić wersję kompaktową, a może nawet zrobimy z dziewczynami wspólne zamówienie? :)






Poodginane ząbki szczotki po 2 latach używania







 fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 

Pozornie bardzo ergonomiczny kształt, niekoniecznie wygodny





Będzie nam miło jak podzielicie się z nami Waszą opinią na temat TT :)

A. i M.





                                                                                                                

23 grudnia 2013

Golden Rose With Protein Nail Lacquer 286 (12,5 ml)


Kolor: 286 (klasyczna, intensywna czerwień)


Ocena: 3/5


Cena: ok. 5 zł


Moje oczekiwania: Ze względu na osłabione paznokcie nie oczekuję wiele. Jedynie tego by lakier utrzymał się możliwie długo w nienaruszonym stanie.





fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 



Co obiecuje producent:


(źródło: http://sklep.goldenrose.pl)

Wysokiej jakości seria lakierów do paznokci. Dzięki zawartości protein jedwabiu, lakier chroni i odżywia paznokieć. Wysokiej jakości pędzelek oraz niezbyt gęsta konsystencja ułatwiają aplikację. Doskonały efekt pięknych paznokci dzięki bogatej kolorystyce.



Moja opinia:


Lubię lakiery z Golden Rose. Za niską cenę możemy przebierać w szerokej gamie kolorystycznej. We wspomnianej serii Golden Rose With Protein mamy aż 105(!) kolorów, począwszy od typowych nudziaków przez bardziej szalone opcje wzbogacone dużą ilością brokatu.


Moja opinia może nie być zbyt rzetelna ponieważ nie stosuję lakieru GR bezpośrednio na płytkę paznokcia. Jako lakier bazowy jak i top coat kładę odżywkę Sally Hansen Green Tea + Bamboo. Dlaczego? O tym w podsumowaniu.



Po aplikacji (1 warstwa lakieru):




fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 


Po niecałych 3 dniach:




fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 


Zalety:


*Niska cena.
*Świetne krycie już po 1 warstwie.
*Głęboki, intensywny kolor.
*Poręczny pędzelek umożliwiający szybką aplikację lakieru.
*Dość szybkie wysychanie.
*Odpowiednia konsystencja (nie za lejąca i nie za gęsta).



Wady:


*Lubi bardzo szybko odpryskiwać z koniuszków paznokci, nie jest to jednak na tyle widoczne by od razu zmywać lakier.
*Niestety nie ma zbyt dużej trwałości, u mnie lakier nie wytrzymał świątecznych porządków.



Podsumowanie:


Już od bardzo długiego czasu nie malowałam paznokci. Cały czas staram się doprowadzić je do odpowiedniego stanu (tutaj ogromna zasługa hitowej już odżywki Eveline 8w1 ale o tym kiedy indziej). Niestety wpadłam w błędne koło ponieważ po każdej zakończonej sukcesem kuracji odżywczej pomalowanie paznokci kończy się ponownym pogorszeniem ich stanu. Staram się więc ograniczać aplikację koloru do minimum i robię to jedynie wtedy, kiedy czuję silną wewnętrzną potrzebę.

Lakiery Golden Rose polecam, przede wszystkim ze względu na szeroką gamę kolorystyczną. Kupując je nie ryzykujemy utratą majątku także na pewno warto spróbować. Odcień 286 z proteinami spełnił moje oczekiwania pod względem kolorystycznym, jedna warstwa lakieru zapewnia dobre pokrycie płytki paznokcia a uzyskany kolor jest tak intensywny jak zapowiada buteleczka. Nie oceniam zbawiennego działania protein ponieważ w te obietnice nie zwykłam wierzyć :) Jeśli chodzi o trwałość to niestety tutaj duży minus, polecam mieć zawsze przy sobie buteleczkę, tak by w razie czego móc naprawić powstające ubytki.



N.

21 grudnia 2013

Eyeliner w pisaku: Manhattan Japanese Ink vs. Avon Super Extend

Dzisiaj parę słów o (moich osobistych) bublach kosmetycznych :)

Słyszałam, że eyelinery we flamastrze są najlepsze do nauki rysowania równych kresek i zgadzam się z tą opinią. Jednak moim zdaniem jest to ich jedyny plus...

Dlaczego ich nie lubię? Bo w 90% (mówię to ze swojego doświadczenia, miałam w swoim życiu około 5 różnych firm) eyelinery we flamastrze bardzo często mają mało intensywny kolor i szybko blakną na powiece (w efekcie czarny eyeliner staje się w skrajnym wypadku szary)

 Swoją przygodę z makijażem oka zaczęłam właśnie od eyelinera w pisaku (był to eyeliner firmy IsaDora i pamiętam że byłam z niego zadowolona, jednak był on dość drogi - z tego co pamiętam kosztował ok 60-70 zł). Kolor był nasycony i nie blakł tak szybko. Nie używałam wtedy bazy na powieki i zdarzało się, że odbił mi się na powiece, ale w ogólnej ocenie wypadał dość dobrze :) (pomijając jego cenę oczywiście :P)

 Dzisiaj chyba nie potrafię być obiektywna, bo zostałam ostatnio oczarowana przez eyeliner żelowy (który opiszę w oddzielnym poście). Używam eyelinera w słoiczku i skośnego pędzelka - kreska wychodzi idealna (jednak musiałam trochę poćwiczyć jej rysowanie) i nawet wieczorem, po całym dniu w makijażu, pozostaje w nienaruszonym stanie ;)

 Dzisiaj wiem że raczej nie wrócę ani do eyelinerów w pisaku ani do tych w pędzelku (które też się u mnie sprawdziły i pewnie używałabym ich do dziś gdyby nie istniały eyelinery w żelu :P), bo każdy jaki miałam posiadał zdecydowanie więcej minusów niż plusów. Jednak będę dalej testować i może się przekonam.
A może wy mnie przekonacie? ;)

Ale dzisiaj miało być o eyelinerach w pisaku więc zaczynamy :)

Oto moje 2 ostatnie...nabytki:

1) Manhattan Japanese Ink (w kolorze brązowym)

2) Avon Super Extend (w kolorze czarnym)



fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 

Oceniłam:

  • stosunek ceny do jakości
  • łatwość aplikacji
  • intensywność koloru
  • trwałość
Stosunek ceny do jakości:

1) Manhattan (M): ok. 15 zł - są tańsze i o wiele lepsze
2) Avon (A): ok 20-30 zł - nie dałabym za niego nawet złamanego grosza :P

Aplikacja:

1) M: cienki rysik, który naprawdę mógłby ułatwić namalowanie równej kreski ALE końcówka bardzo szybko wysycha i tusz wycieka nierównomiernie (zależy to od tego pod jakim kątem ustawi się pisak). Aplikacja sprawia spore problemy (nie tylko mi), więc w tej kategorii Manhattan otrzymuje minus.

2) A: rysik jest grubszy, więc ciężko nim namalować cienką kreskę. Konsystencja tuszu wodnista do tego stopnia, że po nałożeniu 1 warstwy, kreska ma mnóstwo przezroczystych prześwitów... 

Intensywność koloru, trwałość + test wacika

fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 

(Z lewej strony brązowy M, po prawej "czarny" A, który zaskakująco szybko zmienia się na szary...)
Na ręku eyelinery wyglądają lepiej niż na powiece. Oba (a w szczególności eyeliner z Avonu) niesamowicie szybko płowieją i blakną tak, że wygląda to fatalnie. 

Trwałość - test wacika:

* po jednorazowym przetarciu suchym wacikiem (po upływie ok10 sekund po namalowaniu kresek) sytuacja wygląda następująco: 


fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 

* a tak to wygląda po trzykrotnym przetarciu wacikiem:

fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 

Jak widać powyżej - trwałość eyelinera z Avonu jest zerowa, natomiast Manhattan daje radę ;) 

Wydajność:

M: jego ogromnym minusem jest to, że bardzo szybko wysycha i z każdym kolejnym użyciem coraz trudniej cokolwiek nim namalować, więc jego wydajność jest fatalna.

A: nie zauważyłam żeby jakoś wyjątkowo szybko wysychał, ale to że jest tak tragicznym kosmetykiem sprawia że używam go niezwykle rzadko więc chyba się nie przekonam do końca jak to jest z tą jego wydajnością :P

Ogólna ocena:

1) Manhattan: 1/5 (głównie za trwałość)
2) Avon: 0,5/5

Podsumowanie:

Odradzam kupno jakiegokolwiek z tych kosmetyków. Na rynku obecne są zdecydowanie tańsze i lepsze. Niedługo postaram się zrobić recenzję mojego ukochanego eyelinera w żelu, który na promocji można dorwać nawet za 7 zł (!)
Mam nadzieję, że moja opinia była dla Was przydatna :)

Pozdrawiam,

M.




19 grudnia 2013

Krem do rąk NEUTROGENA, NORWEGIAN FORMULA






fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 

OCENA: 5/5

CENA: ok. 15 zł

POJEMNOŚĆ: 50 ml

OCZEKIWANIA:
Nawilżone, zregenerowane ręce. Szczególnie  w okresie zimowym kiedy mam je strasznie popękane.

CO OBIECUJE PRODUCENT:

NEUTROGENA Formuła Norweska Krem do rąk 

Tylko kropla tej wzbogaconej w glicerynę formuły, przynosi natychmiastową ulgę oraz chroni suche, spierzchnięte dłonie. Nawet w najbardziej surowych warunkach sprawia, że dłonie są widocznie bardziej miękkie i gładkie. Stworzony we współpracy z dermatologami. Silnie skoncentrowany, bardzo wydajny- wystarczy na ponad 200 zastosowań.

Skład:
Aqua, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Stearic Acid, Palmitic Acid, Sodium Cetearyl Sulfate, Dilauryl Thiodipropionate, Sodium Sulfate, Methylparaben, Propylparaben, Parfum.
wyprodukowano we Francji




fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 


MOJA OPINIA:

Jestem nim zachwycona. Spełnia moje oczekiwania w 100%. Przy systematycznym stosowaniu kremu, mój problem z wiecznie popękaną skórą u rąk przestaje istnieć.






fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 


ZALETY:

- idealny na zimę
- zapewnia długotrwałe nawilżenie rąk
- wydajny, pomimo stosunkowo małej pojemności
- szybko się wchłania, nie pozostawiając na rękach tłustego śladu
- bardzo dobrze chroni skórę na dłoniach
- bardzo lubię jego delikatny zapach
- świetna konsystencja - nie pozostawia tłustych śladów
- bardzo łatwo dostępny w drogeriach jak i w zwykłych sklepach
- nie klei się
- efektywny
- super regeneruje zniszczoną , wysuszoną skórę


WADY:

- dość często trzeba go nakładać
- cena, bo stosunkowo dużo chcą za tak małe opakowanie, jednak jego wydajność sprawia, że jednak opłaca się zainwestować w lepszy produkt bo przynajmniej mamy rozwiązany na jakiś czas problem z kupowaniem kremu do rąk :)
-zakrętka, jednak kremy na zatrzask mają tą przewagę że nie ma problemu z trzymaniem zamknięcia podczas nakładania produktu

POSUMOWANIE:

Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego kremu. Mogę go śmiało polecić wszystkim na zimę do codziennego stosowania. Co więcej, bardzo wielu moich znajomych, którym polecałam ten produkt, także ma o nim pozytywne opinie.



Z.




17 grudnia 2013

Einstein, Lip Therapy Cooling Lip Relief



Ocena: 5/5


Cena: w Rossmanie ok. 10 zł (w sieci nawet poniżej 2 zł!)


Konsystencja: konsystencja wazeliny


Kolor: słomkowy, na ustach bezbarwny


Zapach: mentolowo-kamforowy, delikatny, dość przyjemny

 
Wydajność: mimo niewielkiego opakowania (3,16 g) wydajność satysfakcjonująca


Moje oczekiwania: regeneracja ust poprzez intensywne nawilżenie po wysuszającym działaniu niektórych kolorowych pomadek







fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 





Co obiecuje producent: 
 

(źródło: http://wizaz.pl)

Balsam do ust z witaminami A + E. Świetnie nawilża a także chroni usta przed wpływem czynników zewnętrznych: wiatrem, słońcem, zmienną temperaturą. Dodatkowo wygładza je.
Niewielkie wymiary balsamu umożliwiają noszenie go zawsze przy sobie i stosowanie w każdej chwili.


Moja opinia:


Po pierwsze- uroczy, zgrabny słoiczek <3 Zanim dokonałam zakupu napotkałam wiele pozytywnych opinii odnośnie tego amerykańskiego mazidełka. W 100% muszę się z nimi zgodzić. Za tak śmiesznie niską cenę otrzymujemy świetny produkt, który robi to co do niego należy- nawilża usta i przynosi ulgę (delikatny efekt chłodzenia). Po nałożeniu przez dłuższy czas utrzymuje się na ustach, a o jego działaniu świadczy delikatne mrowienie. W zaciszu domowym (polecam nakładanie grubej warstwy przed snem) i w niższych temperaturach sprawdza się bardzo dobrze, przy większych mrozach postawiłabym już na coś bardziej treściwego.


Zalety i wady:


Dla mnie produkt ten pozbawiony jest wad. Dlaczego? Dlatego, że robi to co ma robić- ratuje moje usta w sytuacjach kryzysowych. Dodatkowo zauważyłam, że moje usta zrobiły się trochę bardziej odporne na wysuszające działanie kolorowych pomadek.


Podsumowanie:


Rewelacyjna cena, urocze opakowanie, świetne działanie. Kolejny słoiczek już mam i na pewno na tym nie poprzestanę. Na rynku dostępna jest również wersja różowa- Hydrating Lip Cream. Być może niedługo przyjdzie mi ją przetestować i porównać z tym małym czerwonym cudeńkiem :)




N.

16 grudnia 2013

Kosmetyki naturalne: Masło Shea (rafinowane)



Ocena: 5/5

Cena: 6,29 zł /100 g (www.spadomowe.pl)

Kolor: Kość słoniowa/biały
                 
Zastosowanie: Bardzo wszechstronne:
- balsam do ust
- krem do rąk
- krem pod oczy
- krem do stóp
- podrażniona lub sucha skóra w różnych okolicach ciała (np. łokcie, kolana)
- odżywka na końcówki włosów

Ze względu na „ciężką”, tłustą konsystencję polecam stosować to masełko na noc.








Co obiecuje producent:
(info ze strony www.spadomowe.pl)

Masło shea jest stosowane w kosmetyce, jako środek nawilżający, zmiękczający skórę, kojący, przeciwzmarszczkowy. Stymuluje komórki skóry do regeneracji, zwiększa ukrwienie skóry. Przede wszystkim odżywia cerę, nawilża do najgłębszych warstw skóry. Zapewnia doskonałe źródło witamin A, E i F.

Działanie: nawilżające, zmiękczające, przeciwzmarszczkowe, kojące, naturalny filtr UV (współczynnik 2-3), przyspiesza gojenie się ran,  chroni przed wysuszeniem, natłuszcza, zmniejsza blizny, łagodzi łuszczycę



                                           fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 


Zastosowanie:
Masło Shea stosowane bezpośrednio na skórę pielęgnuje ją, może być również wykorzystywane do masażu. Jako surowiec kosmetyczny wykorzystywane jest do produkcji kremów, balsamów, lotionów, kremów do opalania, mydeł. Można je również stosować jako dodatek do kąpieli (jedną łyżkę stołową dodać do przygotowanej kąpieli w gorącej wodzie - efektem będzie jędrna i aksamitna skóra).


Moja opinia:

* Zalety:
- skład: bogactwo m.in kwasów tłuszczowych nasyconych i nienasyconych (do 90% składa się z kwasu oleinowego i stearynowego), witamin (przede wszystkim A, E i F),  polifenoli (stanowi naturalny filtr UV) i wielu innych substancji aktywnych

- idealne kiedy potrzebujemy nawilżenia i natłuszczenia skóry

- idealne pod oczy! używam codziennie na noc, a rano mam bardzo nawilżoną i jędrną skórę pod oczami, która wygląda na wypoczętą. Mam nadzieję że ta praktyka mi się opłaci i opóźni pojawienie się zmarszczek pod oczami J (pod makijaż moim zdaniem się nie nadaje bo konsystencja masła jest zbyt tłusta)

- uratowało moje usta! Przez wiele lat borykałam się z problematycznymi ustami, które nie dość że nieustannie się przesuszały, to jeszcze często piekły i swędziały (wydaje mi się że to jakaś przewlekła i nawracająca reakcja alergiczna…). Dzięki masełku shea mam dziś w swojej kolekcji 8 szminek (o czym mogłam kiedyś tylko pomarzyć, bo po każdej „wracało” uczulenie) i mogę się cieszyć pięknymi gładkimi ustami J (nakładam masło na noc i rano jako bazę pod pomadkę/szminkę/błyszczyk)

- wszechstronne: działa przeciwbakteryjnie, przeciwzapalnie, spowalnia procesy starzenia się skóry, zmniejsza rozstępy, przyspiesza gojenie się ran

- CENA!

- idealne na zimę

-wydajne

* Wady:
- moje masło jest bezzapachowe, ale z tego co wiem może mieć charakterystyczny (orzechowy?) zapach który nie wszystkim odpowiada
- konsystencja – z grudkami, czasem trzeba je ogrzać w dłoniach że by dało się rozprowadzić (ja już się przyzwyczaiłam, ale na początku stosowania było ciężko :P



                                                 fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 


Podsumowanie:
Powiem krótko – masełko shea to cudo za bardzo niską cenę. Zdecydowanie warto wypróbować J
Dla mnie to kosmetyk roku (o ile nie kosmetyk życia!)
Koniecznie muszę wypróbować masełko jako dodatek do masek na włosy i jako dodatek do kąpieli (1-2 łyżki do wanny) no i na stopy J


M.

15 grudnia 2013

ESCADA SEXY GRAFFITI woda toaletowa 50 ml




  
fot. prywatne archiwum 5waystobepretty.blogspot.com

OCENA: 5/5

CENA:  135zł (ja kupiłam w Rossmannie na promocji za 115 zł)

POJEMNOŚĆ: 50 ml

OCZEKIWANIA: 
Trochę bardziej dziewczęcy  zapach, tak do codziennego stosowania, pasujący do mnie i moich ciuchów ;)   Co więcej, ważne żeby nie był zbyt ciężki, ani nie kojarzył sie z eleganckim stylem na wielkie wyjścia

CO OBIECUJE PRODUCENT ?

Sexy Graffiti jest świetlistą kompozycją czerwonych owoców. Nuty głowy ujawniają poziomkowo – malinowy sorbet ożywiony cierpkim dodatkiem grejpfruta i subtelnej nuty miętowej. Radosne serce eksponuje ożywczą konwalię, czerwoną peonię i fiołki, zaś baza przyciąga kaszmirem, wanilią i piżmami budującymi strukturę zapachu.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: grejpfrut, poziomka, malina, mięta
nuta serca: konwalia, fiołek, piwonia
nuta podstawy: drewno kaszmirowe, wanilia, piżmo


  
fot. producenta ESCADA


WARTO WIEDZIEĆ:

WODA TOALETOWA (eau de toilette) EDT –Delikatny zapach. W wodach toaletowych zawartość składników zapachowych waha się od 5 do 10%, rozpuszczonych w 85% alkoholu. 

MOJA OPINIA:

Jestem po prostu zakochana w tym zapachu. Idealnie spełnia moje oczekiwania jako perfumy na codzień. Co więcej, niejednokrotnie słyszałam komplementy pod adresem tego zapachu, że bardzo ładne mam perfumy i co to za zapach :)


fot. prywatne archiwum 5waystobepretty.blogspot.com


ZALETY:

- zapach :)
-jak na wodę toaletową to długo utrzymuje się na ciele :)
- nie ma problemów z opakowaniem, mechanizm rozpryskujący się nie zacina
-wygodny flakonik


WADY:

-cena !! Ze względu że jest to tylko woda toaletowa z zawartością perfum tylko 5-10% to mogłaby by być znacznie tańsza
-jest to zapach do używania na codzień więc na żadne wielkie wyjścia się nie nadaje, będzie się gryzł z eleganckimi , wieczorowymi kreacjami, ale na imprezę w gronie znajomych jak najbardziej może być użyty




fot. prywatne archiwum 5waystobepretty.blogspot.com


PODSUMOWANIE:

Tak jak wcześniej pisałam, produkt spełnił moje oczekiwania w 100%. Zapach jest słodki, lekki, długo się utrzymuje oraz pasuje do zwykłych ciuchów w jakich czuje się najlepiej, szczególnie jeśli czeka mnie cały dzień na uczelni. Bardzo lubię jak perfumy mają lekki słodkawy zapach, od razu mi przyjemniej owinąć się szalikiem jak czuje na nim jakiś słodki zapach przypominający mi wiosnę.

Z.


03 grudnia 2013

Bell, HYPOAllergenic, Mascara (Hypoalergiczny tusz do rzęs)

Kolor: 10. czarny (dostępny również 20. brązowy)
Ocena: 4,5/5
Cena: ok 16 zł
Moje oczekiwania:
Nie oczekuję teatralnego efektu, nigdy nie nakładam więcej, niż 1 warstwę tuszu i lubię naturalny makijaż. Tusz ma wydłużać i podkreślać rzęsy poprzez pokrycie kolorem jasnych końcówek, nie sklejać ich i nie tworzyć grudek, pozostać w niezmienionym stanie przez cały dzień. Przeważnie wybieram tusze hipoalergiczne lub dla wrażliwych oczu (również taki jest oceniany tu produkt), nie mogą one podrażniać.

fot. zdjęcie producenta BELL 


Co obiecuje producent:
Efektowny makijaż rzęs.
Delikatna formuła tuszu jest stworzona specjalnie dla osób o wrażliwych oczach i noszących szkła kontaktowe. Wydłuża, pogrubia i subtelnie podkręca rzęsy. Pozwala stworzyć efektowny i trwały makijaż zmniejszając ryzyko powstawania uczuleń. Mascara jest bezzapachowa, nie zawiera alkoholu. O kondycję rzęs dbają odpowiednio dobrane składniki zawarte w formule mascary, takie jak: wit. E, woski roślinne i wosk pszczeli oraz oliwa z oliwek. Dzięki nim rzęsy są wzmocnione, bardziej elastyczne i zyskują piękny połysk i zdrowy wygląd. Specjalnie zaprojektowana szczoteczka z grzebyczkiem modelującym ułatwia aplikację tuszu i wyeksponowanie nawet bardzo krótkich rzęs, ponadto precyzyjnie je rozczesuje i nie pozostawia grudek.
WAŻNE: Produkt przebadany pod kontrolą lekarza dermatologa i okulisty.


Moja opinia:
Tusz spełnia moje niewygórowane oczekiwania. Rzęsy są wydłużone, po odpowiednim oczyszczeniu szczoteczki i rozczesaniu (niezbędne!) – również rozdzielone, efekt widać na zdjęciu. Tusz szybko zasycha na rzęsach po użyciu, konsystencja jest półpłynna, nie tworzy grudek ani nie osypuje się, dokładnie użyty nie wymaga poprawek w ciągu dnia. Nie usztywnia rzęs, rzeczywiście są one elastyczne i miękkie, jak obiecuje producent. Bardzo ważne: nie podrażnia oczu, nie powoduje łzawienia – pod tym względem sprawdzi się u właścicielek wrażliwych oczu. 

W kolejności: rzęsy bez tuszu, 1 warstwa, 2 warstwy


fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 

Szczoteczka:
Dosyć przeciętna, standardowej długości, sztywna i z krótkimi ząbkami. Kształt jest wygodny i samo nakładanie tuszu nie sprawia problemu. Niestety szczoteczka zbiera zbyt dużo tuszu, zwłaszcza na końcówce (co widać na zdjęciu), wymaga więc oczyszczenia przed użyciem.


fot. archiwum prywatne 5waystobepretty.blogspot.com 



Zalety:
- spełnia najważniejszą obietnicę producenta i nie podrażnia
- nadaje się do codziennego, niezbyt mocnego makijażu
- wydłuża rzęsy
- nie osypuje się ani nie rozmazuje
- łatwy demakijaż, jak to w przypadku tuszów niewodoodpornych
- ma niską cenę
- jest łatwo dostępny

Wady:
- szczoteczka nabiera zbyt dużo tuszu, wymaga oczyszczenia przed użyciem
- tusz skleja rzęsy, wymagają dodatkowego rozczesania


Podsumowanie:
Może to być jedynie moje subiektywne odczucie i kwestia przyzwyczajenia lub wprawy, ale jedynym minusem tego tuszu jest szczoteczka, nabierająca zbyt dużą ilość produktu i przez to uniemożliwiająca rozdzielenie rzęs. Można sobie z tym jednak łatwo poradzić rozczesując pomalowane rzęsy inną, czystą szczoteczką. Tusz polecam alergikom i osobom noszącym soczewki kontaktowe – nie powoduje żadnych podrażnień ani łzawienia, łatwo się zmywa. Tusz raczej nie zadowoli fanek mocnego, wieczorowego makijażu, natomiast świetnie nadaje się na co dzień, aby podkreślić i wydłużyć rzęsy. Na pewno kupię go ponownie.
 

 A.